wtorek, 29 listopada 2011

Ciekawostki dla moli książkowych...

Znalazłam w sieci taką ciekawostkę , którą natychmiast musiałam się z Wami podzielić - oryginalną biżuterię którą myślę że tylko prawdziwy mól książkowy doceni . Być może już ją widzieliście ale dla mnie to totalna nowość:

można stosować jako wisiorek lub breloczek

wisząca biblioteczka w pełnej krasie - wersja 1
i wersja nr. 2
oraz książkowa szkatułka , aby można było w niej przechować te cudeńka


I jak Wam się podobają ?

A może któraś z Was skusiłaby się na torebkę stylizowaną na książkę wydaną w limitowanej ilości 16 szt ? Cena jedyne ...i tu uwaga , radzę usiąść :
1110.00 EUR ..szok !, czy warto ? Oceńcie sami :

Torebka została wykonana z płótna, jest koloru niebieskiego. Wewnątrz można włożyć niezbędne kobiece szpargały – a potem wystarczy po prostu obserwować miny znajomych podczas otwierania „książki”. 


 A potem warto zamknąć taką drogocenną torebkę w sejfie, najlepiej upodobnionym do...zgadnijcie...hę - oczywiście że do książki :)

sejfo - książka

Pozdrawiam serdecznie , oczywiście serdecznym pozdrowieniem w kształcie książki :) 



poniedziałek, 28 listopada 2011

Ach ta Irene...

Irene Adler, primadonna i detektyw w jednej osobie, oraz jej świeżo poślubiony mąż, przystojny adwokat Godfrey Norton, spędzają miesiąc miodowy w Paryżu. Pewnego dnia Irene przez przypadek natyka się na rybaków, którzy wyławiają z Sekwany ciało marynarza z tatuażem na piersi. Przypomina on tatuaż, który widziała niegdyś w Londynie – na piersi innych zwłok, leżących w jadalni znajomego pisarza . Podążając tym tropem, Irene pozna pierwszą księżną Monako amerykańskiego pochodzenia, odkryje zawiłą intrygę, a także weźmie udział w pojedynku.
W rozwiązaniu tajemnicy pomagać jej będą : jej mąż Godfrey oraz wierna przyjaciółka panna  Penelope Huxleigh , a towarzyszyć im będzie nowa kontrowersyjna znajoma Irene -francuska aktorka -"boska" Sara Bernhardt

"Dzień dobry Irene" jest drugą częścią opowiadającą o kryminalnych przygodach  niezwykłej kobiety jaką jest Irene Adler. Pierwszą była " Dobranoc panie Holmes" gdzie bohaterka starła się z samym królem detektywów Sherlockiem Holmsem i  wyszła  z tego zwycięsko. Przyznam że swą przygodę z Irene  rozpoczęłam już od tej drugiej części, jednak autorka tak zgrabnie zapoznaje nas z całą historią iż nie odczułam braku znajomości pierwszego tomu.
Bohaterka jest niezwykle energiczną i pewną siebie kobietą , podchodzącą z dużym zapałem do tajemniczych wydarzeń których jest świadkiem. Z uporem dąży do rozwiązania zagadki. Towarzyszy jej w tym mąż Godfrey oraz przyjaciółka Penelope - to właśnie z jej punktu widzenia jako skrupulatnie zapisującej wszystkie wydarzenia  kronikarki -  poznajemy całą zawiłą historię , prowadzącą od brzegów Sekwany po wykwintne hotele Monako. Panna Penelope Huxleigh cicha i zrównoważona - kierująca się rozsądkiem i konserwatywna - jak na córkę pastora przystało, stanowi doskonałą  przeciwwagę do nowoczesnej i błyskotliwej ale też impulsywnej Irene - te dwie przyjaciółki znakomicie się uzupełniają stanowiąc dobrany zespół - do którego dołączył także mąż Irene.
Książkę czyta się z przyjemnością, cała historia przepojona jest wiktoriańską atmosferą a zabawne dialogi i barwne postacie są jej dużym plusem. Akcja rozwija się w  szybkim tempie i niejednokrotnie przybiera niespodziewanie humorystyczny obrót . Zdradzę  tylko że i w tej części pojawi się słynny Sherlock Holmes wraz ze swym przyjacielem doktorem Watsonem...

 "Dzień dobry Irene " polecam wszystkim tym którzy lubią dobrą rozrywkę z zawiłym kryminałem w tle, rozgrywającą się w kostiumowych plenerach.

sobota, 26 listopada 2011

Kula energii w regale na ksiązki....

Wygrzebałam w internecie taki oto włoski projekt nowoczesnego regału na książki. . Autor projektu zadał pytanie : Co się stanie, gdy kula energii odkszałci półki w regale na książki?  Odpowiedzią jest poniższe zdjęcie :


Ha...zabrakło mi słów ...kula energii ...naprawdę nie wiem co powiedzieć :)

sobota, 19 listopada 2011

Błękitna krew...

Magdalena Samozwaniec - pisarka satyryczna, córka Marii i Wojciecha Kossaków, siostra Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Jerzego Kossaka, kuzynka Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej, wnuczka Juliusza Kossaka...uff co za koligacje , jeszcze przed wojną znana była z humoresek i satyrycznych tekstów.
Po 1945 roku rozwijała tę twórczość publikując kolejne powieści, pisząc felietony i fraszki do wielu czasopism. Wyróżniała się doskonałym zmysłem obserwacyjnym  i ciętym językiem. W 1954 r. ukazała się powieść satyryczna "Błękitna krew", w której autorka w karykaturze przedstawiła środowisko byłego ziemiaństwa. Za tą właśnie książkę "mistrzyni satyry" została wyklęta przez polską arystokrację a raczej przez jej nieliczne pozostałości. I nic dziwnego , autorka znając te kręgi od podszewki, miała okazję w ironiczny i nico zjadliwy sposób zaprezentować czytelnikom perypetie przedstawicieli pewnej "wysoko urodzonej " rodziny w pierwszych latach zaraz po II  wojnie światowej. W rezultacie powstała prześmiewcza, tragikomiczna  powieść o  utytułowanych członkach przedwojennej polskiej arystokracji , próbujących odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Przez karty powieści przewijają się księżniczki, hrabiny i hrabiowie , którzy wadzą się ze sobą i życiem . Znajdują się wśród nich utytułowani głupcy, cwaniacy oraz lenie z pretensjami do świata czyli cała swoista menażeria przeróżnych postaci, patrzących z góry na przedstawicieli " niższej sfery" .

Teresa Kossak , we wspomnieniach o Magdalenie Samozwaniec napisała :

" Zarzucano jej, że zdradziła swoją sferę w Błękitnej krwi, skalała swoje gniazdo - nonsens! Ciotka była typem człowieka walącego prosto z mostu, nie uznającego konwenansów, które były normą w towarzystwie. Bawiły ją i ostro je wyśmiewała (...) Umiała zachować dystans do wszystkiego .Chyba tylko dzięki temu szybko przystosowała sie do nowego powojennego ładu, chociaż na pewno bardziej odpowiadały jej czasy przedwojenne"

 
 Powieść cechuje pełne humoru "lekkie pióro " autorki , czyta się ją  szybko, bardzo przyjemnie  i  z uśmiechem na twarzy - bez zagłębiana się w szczegóły. Gdyż ogólnie wszystkim znającym historię powojennej Polski wiadomo iż przedstawicielom klas wyższych nie było łatwo w tym czasie i zwłaszcza im najtrudniej było się przystosować. Autorka obnaża w swej powieści jedynie przywary cechujące arystokrację , podchodząc do nich w sposób  humorystyczny a zarazem ironiczny.
" Błękitna krew" stanowi doskonałą rozrywkę dla osób lubiących doskonałe parodie tryskające inteligentnym humorem :)


Cytat :
 (...)Ach, moja ciociu - rzekła Isia Tarniecka, odrzuciwszy
na plecy czarną krepę, spływającą jej z kapelusza jak żałobna flaga. - Kłopot mam z moimi dziećmi.
Jakże je posyłać do bolszewickich szkół? Całą wojnę uczyły się pokątnie. Teraz znów trzeba będzie zorganizować jakieś komplety... Inaczej nieuki z nich wyrosną.
- Lepiej, aby z nich wyrosły nieuki niż komuniści - mruknęła ciotka Rózia.(...)



środa, 16 listopada 2011

Łezka...

Obraz na płótnie wykonany farbami olejnymi.
Dawno temu wyszła seria pocztówek z dzieciaczkami , wśród nich była i taka  - tak bardzo  mi się spodobała że w efekcie powstał ten obraz, oczywiście nie jest dokładną kopią - wykorzystałam motyw i namalowałam płaczące dziewczę po swojemu :) 
- Nazwałam go " Łezka "

poniedziałek, 14 listopada 2011

Rolnicze południe kontra przemysłowa północ...

Margaret Hale mieszka wraz z rodzicami w rolniczej wsi na południu Anglii. Jednak kiedy jej ojciec rezygnuje ze stanowiska pastora, przeprowadzają się do miasta na północy. Wszyscy są zaskoczeni tym, co zastają w Milton, gdyż rewolucja przemysłowa opanowała już w pełni to miasto. Dla mieszkańców prowincji jest to szok, a Margaret od razu czuje ogromną niechęć  nie tylko do samego miasta, ale też do jego mieszkańców. Nic więc dziwnego, że nie darzy sympatią właściciela zakładu bawełnianego Johna Thorntona, którego poznaje wkrótce po przybyciu do Milton.Traktuje go z rezerwą i wyniosłością. John jako uczeń i zarazem przyjaciel jej ojca bywa często ich skromnym domu.
Wkrótce  jednak Margaret zaprzyjaźnia się z jedną z robotnic i jej rodziną, zaczyna angażować się w sprawy związków zawodowych krytykując fabrykantów i wyzyskiwaczy. Z biegiem czasu jednak jej chłodny stosunek do Thorntona ulega zmianie, bo dostrzega, że ma do czynienia z wyjątkowo konsekwentnym i jednak sprawiedliwym człowiekiem. 


Elizabeth Gaskell  stworzyła niezwykle barwną i żywą opowieść , jej główni bohaterowie  reprezentują światy do siebie zupełnie nieprzystające i dzięki temu możemy sami się przekonać jaka przepaść istniała wtedy pomiędzy tymi dwoma regionami XIX-wiecznej Anglii. Dwa odmienne światy, różniące się realiami życia :  rolnicze, arystokratyczne południe, dostatnie i pełne słońca oraz robotnicza, przemysłowa, szara i wilgotna północ.To również dwa całkiem odmienne style życia.
Czytając tę 574-stronicową powieść nie nudziłam się ani przez chwilę, bohaterowie wciągnęli mnie do swego świata całkowicie - dzieliłam wraz z nimi ich troski i radości. Z przejęciem obserwowałam  potyczki Margaret i Johna, ich rodzące się uczucie i przemiany zachodzące w ich obojgu na tle rozgrywających się wydarzeń . Świetnie skonstruowani pozostali bohaterowie stworzyli niezwykle harmonijną całość , przedstawiając także doskonałe studium obyczajów panujących w ówczesnym czasie. Bardzo lubię  Higginsa , robotnika, jednego z prowodyrów strajku, jego postać ma ogromny wpływ zarówno na Margaret jak też na dumnego przedsiębiorcę Johna Thorntona, a ich losy wciąż się ze sobą przeplatają  , niosąc zrozumienie dla obcych sobie światów.



Na podstawie powieści Elizabeth Gaskell powstał rewelacyjny mini serial produkcji BBC . To właśnie po jego obejrzeniu, natychmiast przeszukałam internet w poszukiwaniu książki...ci wszyscy którzy postąpili tak jak ja wiedzą jakie rozczarowanie nas wtedy spotkało, gdy ze zdumieniem spostrzegliśmy ze powieść ta nie była nigdy w Polsce wydana. Ale lepiej późno niż wcale , moja radość była wielka gdy w tym roku dostałam ją w końcu w polskim wydaniu. I powiem Wam że nie zawiodłam się.


















niedziela, 13 listopada 2011

Zanurzać się , zanurzać w piękno złotej jesieni...

Właśnie wróciliśmy z cudownego spaceru po lesie. Ostatnio wykorzystujemy każdą nadarzającą się sposobność aby poszwędać się z naszym Briardem wśród drzew. Zapach liści jest cudowny, kolory rewelacyjne a i słonko jeszcze ładnie przyświeca . Widok naszego szczęśliwego pieska buszującego w liściach jest bardzo zabawny ale czasem trzeba się dobrze przyjrzeć aby odróżnić naszego płowego przyjaciela na tle liści. Jego kolor włosa stanowi niezły kamuflaż, stapiając się z jesiennymi barwami :)

Zanurzać się , zanurzać w piękno złotej jesieni



Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.

Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.

Wieczór szybciej nastaje
słońce też znika wcześniej niż latem
Lecz nowe czy nie daje
chwile spokoju skorzystaj zatem.
 
/Tadeusz Karasiewicz/


Ten wiersz to piękne podsumowanie dzisiejszego radosnego kolorowego spaceru. Taką złotą jesień jaką obecnie mamy bardzo łatwo pokochać. Taka barwna i słoneczna ,niech trwa - niech trwa jak najdłużej.

 

sobota, 12 listopada 2011

Schodo - regały ?

Dawno już nie pisałam o współczesnych rozwiązaniach przechowywania książek, a pojawiają się pomysły dekoracyjne lub  ekstrawaganckie  , bardziej lub mniej praktyczne. Dziś chciałam pokazać schodo - regały ..tak, tak dobrze czytacie . Pomysł bardzo praktyczny , przyznam lecz ja sama miałabym dyskomfort tak chodzić " po książkach" , chyba że w bardzo kryzysowej sytuacji z braku innego  miejsca . Zdecydowanie wolę gdy pysznią się , starannie  ułożone na półkach ale tych tradycyjnie - stojących :)  A Wy ?

Praktycznie ale...zdecydowanie nie dla mnie
 Tak sobie przypominam że byłam kiedyś dawno temu  u pewnych znajomych i u nich widziałam masę książek ułożonych na regałach , zajmujących górną powierzchnię czyli pod sufitem. Bardzo mi się to podobało jak tak spoglądały na nas maluczkich z wysokości.  Pod schodami to już tak nie bardzo :)

środa, 9 listopada 2011

Mroczny Czerwony Kapturek...


Od dziesiątków lat mieszkańcy położonej na skraju lasu wioski Daggerhorn żyją w strachu przed wilkołakiem, którego apetyt zaspokajają składając mu  ofiary z  zwierząt. Niestety, pewnej nocy ten niepewny rozejm zostaje zerwany. Ofiarą wilkołaka pada starsza siostra Valerie , która właśnie dowiedziała się, że rodzice chcą wydać ją za mąż za Henry'ego  najbogatszego kawalera w wiosce.
Jednak serce Valerie bije dla innego,dziewczyna kocha się bowiem ze wzajemnością w ubogim drwalu Peterze , przyjacielu z dzieciństwa . Para planowała wspólną ucieczkę, jednak tragiczna śmierć siostry Valerie zmieniła wszystko.
Pałający żądzą zemsty mieszkańcy Daggerhorn  postanawiają zabić wilkołaka, jednak ich wysiłki są daremne. W dodatku, po wezwaniu ojca Salomona - słynnego łowcy wilkołaków - dowiadują się, iż bestia przybiera formę człowieka za dnia. W ten sposób wszyscy mieszkańcy staja się podejrzani. Następuje tydzień czerwonego księżyca: każda ugryziona osoba zostaje przeklęta i może się stać wilkołakiem. Przerażeni i nieufający nikomu mieszkańcy Daggerhorn ze strachem oczekują kolejnej pełni księżyca. Kiedy wreszcie ta nadchodzi i wilkołak przybywa do wioski, okazuje się, że wyjątkowa więź łączy go z Valerie. Od tej chwili dziewczyna staje się w oczach Ojca Solomona nie tylko główną podejrzaną, ale również wyjątkową przynętą, jej życie znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie a sama Valerie zaczyna przypuszczać, iż wilkołak może być tuż obok niej...


Inspiracja do tej opowieści została zaczerpnięta z jednej z  najpopularniejszych baśni na świecie , mowa tu oczywiście o Czerwonym Kapturku. Po raz pierwszy opisanym pod koniec XVII wieku, przez Charlesa Perraulta, twórcę wielu słynnych bajek takich jak np.: Kopciuszek, Śpiąca Królewna, Kot w butach czy też Tomcio Paluch.  Bajka o Czerwonym Kapturku, dziś znana jest praktycznie przez każdego ( tutaj można znaleźć pierwotną wersję )

W książce znajdujemy baśń  przedstawioną z całkiem innej strony, jest trzymającą w napięciu gotycką opowieścią, której blisko do klasycznego kryminału i w której wszyscy są podejrzani . Atmosfera wzajemnej podejrzliwości kładzie się cieniem na społeczności wsi, nie omijając także  głównej bohaterki . Jest  także mroczną i przerażającą baśnią o niebezpieczeństwie i pokuszeniu.
Na wstępie znajdujmy informację iż powieść powstała jako uzupełnienie filmu, i faktycznie tak jest , poza rozwinięciem tematu niektórych scen - można w niej znaleźć odzwierciedlenie filmowych dialogów . Nie mówię ze to źle bo książkę czyta się naprawdę dobrze ale zdecydowanie lepiej przeczytać ją zanim obejrzy się wersje filmową. Stwierdzam to na własnym przykładzie gdyż najpierw obejrzałam film i dlatego później książkę czytało mi się już nieco machinalnie, nowością były jedynie sceny w nim nie zawarte.

Główne przesłanie jakie płynie z "Czerwonego Kapturka" brzmi - nigdy nie rozmawiaj z nieznajomym. Co by się jednak stało, gdyby wilkiem okazał się ktoś kogo znamy, komu ufamy, kogo kochamy?