piątek, 29 listopada 2013
wtorek, 26 listopada 2013
Krótkie przypowieści...
Pewien ptak codziennie chronił się w suchych gałęziach drzewa,
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć aż sto długich mil, zanim, wyczerpany, znalazł
sobie nowe schronienie.
Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu,
znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców…
stojącego pośród rozległego pustynnego krajobrazu.
Razu pewnego trąba powietrzna wyrwała drzewo z korzeniami, i
biedny ptak musiał przelecieć aż sto długich mil, zanim, wyczerpany, znalazł
sobie nowe schronienie.
Gdy wreszcie, po długim locie dotarł do gęstego lasu,
znalazł tam niezliczone drzewa, które uginały się od owoców…
- Gdyby uschnięte drzewo ocalało, nic nie skłoniłoby ptaka, by
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.
wyrzekł się bezpieczeństwa i poszybował w przestworza.
Nieszczęścia mogą prowadzić do rozwoju.
Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka się w nich kryje.
Trzeba tylko zrozumieć lekcję jaka się w nich kryje.
/ A. de Mello /
niedziela, 24 listopada 2013
Co sprawia, że książka jest dobra albo zła? czyli dyskusje na DYSKUSYJACH :)

Pozwolę sobie zamieścić swoją wypowiedź na tytułowe zagadnienie :
Co sprawia, że książka jest dobra albo zła?
Dyskusję rozpoczęła Edyta z bloga http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/
w tym miejscu - o tutaj koniecznie zajrzyj - zapraszam do zapoznania się z całością a ja tymczasem zamieszczam fragment dotyczący mego małego udziału w dyskusji :)
Edyta z bloga Zapiski spod poduszki
Edyta z bloga Zapiski spod poduszki
Co sprawia, że książka jest dobra lub zła według Ciebie?
- Tylko i wyłącznie moje osobiste wrażenia - jeżeli sprawiła że
wstrzymałam oddech, zatopiłam się w czytanym świecie , oderwała od
rzeczywistości, przyprawiła o szybsze bicie serca, skłoniła do
przemyśleń i zainspirowała - niewątpliwie jest to dla mnie dobra
lektura. Natomiast jeżeli czytam i zdaję sobie w pewnym momencie sprawę
że losy bohaterów i w zasadzie cała historia jest mi obojętna , nie mam
motywacji do kontynuowania i robię to tylko z zasady aby ją dokończyć a
nawet denerwuję się ze idzie mi to opornie to ciężko mi nazwać taką
książkę dobrą lekturą dla mnie a nawet neutralną bo takowe też się
zdarzają ale unikam słowa zła co najwyżej rozczarowująca . Natomiast
neutralnej lekturze ciężko cokolwiek zarzucić ale jednocześnie nie
wzbudza ona żadnych emocji .
Czy są jakieś czynniki, które jeśli książka zawiera, czynią ją dobrą książką? Albo jeśli ich nie posiada, złą?
- Jak wyżej , tylko że tutaj też w grę wchodzą czysto subiektywne
odczucia - ta sama książka może wywołać całkowicie sprzeczne emocje - te
same czynniki jakie dla jednych będą atutem dla drugich przeszkodą nie
do przebycia a jeszcze inni nie będą rozumieli o co te dwie grupy sie
spierają :) Dla przykładu często wspominany na różnych forach " Alchemik
" dla jednych książka wybitna w swej prostocie i z ważnym przekazem
czyli dobra dla innych pełna bełkotu i pustych frazesów czyli zła a
trzecia grupa dalej nie wie o co chodzi i o co te sprzeczki :) Dlatego
uważam że nie ma całkowicie złych książek , są tylko odczucia
czytelników :)
Czy można uznać za dobrą książkę taką, która przestawia wspaniała historię, lecz napisana jest kiepskim językiem?
- O i tu mam zawsze problem bo jest to dla mnie rzecz bardzo istotna ,
zdarza mi się ubolewać np. nad fatalnym ( w moim podkreślam odczuciu )
przekładem np. Władca Pierścieni w tłum.p.Łozińskiego nie byłam w stanie
przebrnąć a ta sama historia w tłum.p.Skibniewskiej całkiem inna .
Forma słownego przekazu jest podstawą - to dzięki niej już na wstępie
wiem czy ja i książka nadajemy na tych samych falach :)
A, co jeśli jest napisana świetnym językiem, ale fabuła jest mało atrakcyjna?
- Czasem można przymknąć oko, jeżeli język porywa to znaczy ze autor
ma spory potencjał i warto dać mu szansę i nawet instrukcja obsługi
kopiarki napisana porywającym językiem może wzbudzić zainteresowanie :)
:) ( to juz taki bardzo skrajny przykład ) :) :)
Czy aby na pewno książka, która czyta się błyskawicznie nic nie pomijając, zasługuje na miano dobrej?
- Książki nie trzeba dobrze "przeżuwać " aby zasłużyła na miano
dobrej - cały czas podkreślam - to jest tylko i wyłącznie decyzja
czytelnika - jak oceni daną lekturę :)
Czy książka może być za dobra, żeby być dobrą lekturą?
- Masz na myśli przerost formy nad treścią ??? :) :)
Czy bestsellery są dobre? Jeśli tak/nie - dlaczego?
- Z tym ostrożnie , ogólnie źle reaguję na to słowo bo to juz zakrawa
na manipulację - a tak naprawdę bestseller nie daje gwarancji że
książka jest dobra tylko że ma dobrą reklamę lub statystycznie sprzedaje
się lepiej niz pozostałe ale to NIGDY nie oznacza że jest lepsza od
innych !!!
Co sprawia, że książka staje się bestsellerem?
- Reklama dźwignią handlu :)
Jakie cechy powinien mieć bestseller?
- Takie same jak dobra książka :)
Czy nagrody mają znaczenie? Czy rzeczywiście wskazują, które książki są dobre, warte przeczytania?
- Niekoniecznie, nagrody przyznają ludzie ale niekoniecznie muszę
mieć podobne do nich zdanie - jak już wspomniałam dzielę czytelników na
trzy kategorie i teraz pytanie : statystycznie rzecz ujmując jaki mam
procent szans że przyznający nagrody znajdą się w tej samej grupie co ja
? :) Wtedy najlepiej zaufać intuicji i tyle :)
Czy książka musi być dobra, aby zmienić coś w czyimś życiu? Dlaczego tak? Dlaczego nie?
- Nad tym muszę się zastanowić, podchwytliwe pytanie :) Chociaż po
krótkim namyśle, myślę że książka nawet nie musi nam się wcale podobać
aby wyłonić z niej zdanie lub przesłanie które nas nad czym zastanowi .
W tym cały urok słowa pisanego :)
Czy kierujecie się opiniami, które możecie znaleźć w internecie na
temat książek, które planujecie przeczytać? Dlaczego tak? Dlaczego nie?
- Przyznam że przez jakis czas się kierowałam ale znowu wynikła
kwestia subiektywnej oceny co podoba się komuś mi już niekoniecznie -
dlatego jestem teraz znacznie ostrożniejsza :)
A może nie ma czegoś takiego, w Waszym mniemaniu, jak dobra książka, zła książka?
- O tym już wspomniałam , osobiście uważam że nie ma złych książek -
fakt że dana lektura mi się nie podoba i jestem nią rozczarowana nie
skazuje ją od razu na miano złej - a co miałabym powiedzieć wtedy o
osobie która się nią zachwyca - no co ? A może mam popadać w
przygnębienie ze nie dostrzegam tego bogactwa języka i wspaniałej fabuły
które poruszyły innych czytelników ? Myślę że nie tędy droga każdy
ocenia książki w/g swoich kryteriów i tyle .
Reasumując moim zdaniem nie ma złych książek , są tylko takie które się podobają bardziej lub mniej - czasem zmieniają świat ale nadal jednym się podobają a innym nie i tylko pozostaje przykre uczucie rozczarowania gdy zdarzy się że książka nie spełni naszych oczekiwań .
Reasumując moim zdaniem nie ma złych książek , są tylko takie które się podobają bardziej lub mniej - czasem zmieniają świat ale nadal jednym się podobają a innym nie i tylko pozostaje przykre uczucie rozczarowania gdy zdarzy się że książka nie spełni naszych oczekiwań .
![]() |
Czy bierzecie udział w Dyskusyjach, a może w jakiś innych,podobnych dyskusjach ? Ja ze swojej strony gorąco polecam taką pisemną wymianę poglądów na DYSKUSYJACH |
sobota, 16 listopada 2013
czwartek, 14 listopada 2013
Humorystyczny kącik Dalii :)
Trzej mnisi postanowili razem pomedytować.
Usiedli po jednej stronie jeziora, zamknęli oczy i pogrążyli się w
medytacji. W pewnej chwili jeden z nich wstał i rzekł do pozostałych:
- “Zapomniałem mojej maty.”
Po czym w cudowny sposób wkroczył na taflę wody i przeszedł na drugi
brzeg do swojej chaty. Kiedy wrócił, drugi mnich wstał i powiedział:
- “Zapomniałem wywiesić moją drugą szatę do wyschnięcia” – On także
pełen spokoju przemaszerował przez taflę jeziora i wrócił tą samą drogą.
Trzeci mnich obserwował uważnie towarzyszy i postanowił przetestować swoje własne zdolności.
- “Czy wasza wiedza jest większa od mojej? Ja również jestem w stanie to zrobić!”
Powiedział głośno i ruszył w stronę jeziora, aby przez nie przejść.
Jednak natychmiast wpadł w głęboką wodę. Z zapałem wspiął się z powrotem
i spróbował ponownie tylko po to, aby znów wpaść do wody. Próbował
jeszcze raz… i jeszcze… za każdym razem tonąc w wodzie.
Dwaj pozostali przypatrywali się temu w spokoju. Nagle jeden powiedział cicho do drugiego:
-”Myślisz, że powinniśmy mu powiedzieć gdzie są kamienie??”
P. Godlewski “Moment Boskości”
***
Rybak złowił złotą rybkę, ta zaś rzecze:
- Wypuść mnie, a spełnię Twoje życzenie.
- Ale czemu tylko jedno? Zawsze opowiadają, że życzenia były trzy...
- No wiesz, ja jestem małą, lokalną złotą rybką... Nie dam rady spełnić więcej niż jedno.
Rybak myśli - skoro jest tylko jedno, to warto by zrobić coś dla świata:
- Chcę żeby był pokój w Afganistanie.
- Słuchaj, ja jestem małą, lokalną złotą rybką, nie wiem gdzie jest Afganistan. Wymyśl proszę coś innego.
Mężczyzna pomyślał, że chciał dobrze no ale skoro się nie da, to pora pomyśleć o sobie:
- Chcę żeby moja żona była piękną kobietą.
- Masz jej zdjęcie?
- Tak.
- Pokaż.
Rybka ogląda długo zdjęcie, zamyśla się, po czym mówi wreszcie:
- Wiesz co? Skocz po mapę. Zobaczymy gdzie jest ten Afganistan...
***
- Jedzie polskie małżeństwo angielskim pociągiem. Na przeciwko siedzi
zasłonięty gazetą zaczytany Anglik. Mąż nagle sięga po kanapkę, bo
zgłodniał, ale trąca go żona i mówi:
- To niekulturalnie tak. Może zapytaj go, czy chce też kanapkę.
Mąż zapukał w kolano Anglika. Ten wychyla się zza gazety...
- A sandwich? - pyta mąż.
- No, thanks - mówi Anglik.
Mąż zjadł kanapkę, chce popić herbatą, ale żona znowu mówi do niego:
- Słuchaj, jest piąta. Oni mają teraz czas na herbatę, może go poczęstujemy?
Dobra. Mąż znowu zaczepia Anglika:
- A cup of tea?
- No, thanks - odmawia Anglik.
Żona jednak kombinuje dalej:
- Ja wiem. My się nie przedstawiliśmy, to bardzo niekulturalne.
Mąż westchnął, ale znów zaczepia Anglika. Ten wychyla się zza gazety... Mąż zaczyna przedstawiać żonę:
- My wife...
No thanks - przerywa mu Anglik.
- To niekulturalnie tak. Może zapytaj go, czy chce też kanapkę.
Mąż zapukał w kolano Anglika. Ten wychyla się zza gazety...
- A sandwich? - pyta mąż.
- No, thanks - mówi Anglik.
Mąż zjadł kanapkę, chce popić herbatą, ale żona znowu mówi do niego:
- Słuchaj, jest piąta. Oni mają teraz czas na herbatę, może go poczęstujemy?
Dobra. Mąż znowu zaczepia Anglika:
- A cup of tea?
- No, thanks - odmawia Anglik.
Żona jednak kombinuje dalej:
- Ja wiem. My się nie przedstawiliśmy, to bardzo niekulturalne.
Mąż westchnął, ale znów zaczepia Anglika. Ten wychyla się zza gazety... Mąż zaczyna przedstawiać żonę:
- My wife...
No thanks - przerywa mu Anglik.
***
W poczekalni pewnego znanego psychiatry siedzi pięcioro pacjentów.
- Teraz ja wchodzę! - mówi pierwszy - nazywam się Napoleon Bonaparte!
Drugi na to:
- Właśnie, że ja! Jestem Leonardo da Vinci!
Wstaje kobieta i mówi:
- Chyba Kleopatrę panowie przepuszczą?
Czwarty na to:
- Nie macie szans! Jestem Mojżesz! I wejdę pierwszy! Pan Bóg mnie wybrał i dał mi tablice z dziesięciorgiem przykazań.
Siedzący w kącie piąty pacjent pyta:
- Co takiego ci niby miałem dać?
- Teraz ja wchodzę! - mówi pierwszy - nazywam się Napoleon Bonaparte!
Drugi na to:
- Właśnie, że ja! Jestem Leonardo da Vinci!
Wstaje kobieta i mówi:
- Chyba Kleopatrę panowie przepuszczą?
Czwarty na to:
- Nie macie szans! Jestem Mojżesz! I wejdę pierwszy! Pan Bóg mnie wybrał i dał mi tablice z dziesięciorgiem przykazań.
Siedzący w kącie piąty pacjent pyta:
- Co takiego ci niby miałem dać?
***
O trzeciej w nocy żona po cichutku wymknęła się z małżeńskiego łoża do
sąsiedniego pokoju. Klawiaturą rozbiła 19-calowy monitor, wszystkie
płyty CD porysowała i podeptała swoimi pantoflami. Obudowę komputera
wyrzuciła przez okno, a drukarkę utopiła w wannie. Potem wróciła do
sypialni, do ciepłej pościeli i przytuliła się z miłością do boku swego
nic niepodejrzewającego, śpiącego męża. Była przeświadczona, że teraz
już cały wolny czas będzie przeznaczał na ich miłość. Zasnęła...
Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny...
Do końca życia pozostały jej jeszcze niecałe cztery godziny...
***
Kanadyjczyk je sobie spokojnie śniadanie (chleb z marmoladą i coś tam jeszcze), przysiada się do niego żujący gumę Amerykanin.
- To wy w Kanadzie jecie cały chleb? - pyta Amerykanin.
- No tak.
- Bo my w USA jemy tylko środek. Skórki odkrajamy, zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyklingu, przerabiamy na croissanty i sprzedajemy do Kanady - stwierdza pogardliwie Amerykanin, żując swoja gumę.
Kanadyjczyk nic.
- A marmoladę jecie? - pyta dalej Amerykanin.
- No, tak.
- Bo my w USA jemy tylko świeże owoce. Skórki, pestki i tak dalej zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyklingu, przerabiamy na dżem I sprzedajemy do Kanady. I dalej żuje gumę.
- A seks w USA uprawiacie? - pyta Kanadyjczyk.
- No oczywiście.
- A z prezerwatywami, co robicie?
- Wyrzucamy.
- Bo my w Kanadzie to swoje zbieramy do specjalnych pojemników, oddajemy do recyklingu, przerabiamy na gumę do żucia i sprzedajemy do USA...
poniedziałek, 4 listopada 2013
Lęk przed nieznanym ...( Cytat tygodnia )
„Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.”Joanne Kathleen Rowling( Harry Potter i Kamień Filozoficzny)
W związku z tym cytatem przypomina mi się pewna opowieść którą kiedyś wygrzebałam w internecie :
Na dzikim zachodzie żył pewien sędzia. Miał on dziwny zwyczaj,
każdemu kryminaliście, którego skazywał na powieszenie, dawał wybór:
szubienica albo czarne, nieznane drzwi.
Kiedy nadchodził czas egzekucji, sędzia ów zawsze kierował do
skazanego takie słowa: „Co wybierasz – szubienicę czy czarne, nieznane
drzwi?”
Prawie każdy, któremu to proponował wybierał sznur.
Pewnego dnia szeryf zapytał: „Dlaczego wszyscy wybierają powieszenie, zamiast tych czarnych drzwi?”.
Sędzia odpowiedział: „Oni zawsze wybierają coś znanego, wolą to
od nieznanego. Ludzie boją się czegoś, czego nie znają. Ja dałem im
wybór”.
„Co takiego jest za tymi drzwiami?” - zapytał się szeryf.
„Wolność” - odpowiedział sędzia - „ale bardzo mało ludzi jest
dostatecznie odważna, aby wybrać drogę do nieznanego”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)