poniedziałek, 28 lutego 2011
piątek, 25 lutego 2011
Biblioteka..Wow
Przyszedł czas gdy dowiedziałam się iż po za biblioteką szkolna jest także publiczna - miejska. Hmm... to było dla mnie takie WOW !
Jeszcze więcej książek ...różnych ...różniastych...Wow !
Pamiętam jak poszłam razem z mamą, cała przejęta ...mama podpisała zgodę na zapisanie mnie do biblioteki ( z racji wieku , była potrzebna zgoda rodziców ) i od tej pory byłam stałym gościem.
Książki o różnej tematyce, mogłam swobodnie przemieszczać się miedzy zapełnionymi półkami i odkrywać, odkrywać...odkrywać. Wow !
Jakie masz hobby ? - czytanie książek.
Gdzie idziesz ? - do biblioteki
To było coś ! Niepowtarzalny klimat i bardzo pozytywne wspomnienia.
Gdy wyjeżdzałam z rodzinnego miasteczka wiele książek zostawiłam w spadku ( było ich trochę, książki były podstawową ozdobą w naszym domu ) myślę że są na "służbie" do dziś.
A ja dalej je gromadzę i gromadzę - mogę się już śmiało poszczycić swoją małą domową biblioteką i zacytować :
Kocham książkę nie dlatego, że jest piękna zewnętrznie,
ale dlatego, że wprowadza mnie w mój własny świat,
że odkrywa we mnie, me na zewnątrz mnie,
bogactwa, których nie przeczuwałem.
Dlatego też taką miłością otaczam moją bibliotekę.
Jarosław Iwaszkiewicz
.ale dlatego, że wprowadza mnie w mój własny świat,
że odkrywa we mnie, me na zewnątrz mnie,
bogactwa, których nie przeczuwałem.
Dlatego też taką miłością otaczam moją bibliotekę.
Jarosław Iwaszkiewicz
wtorek, 22 lutego 2011
Post trzeci
Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej,
W której ogród odbija się i błękit czysty,
Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy,
Wstążkę i mandolinę, instrument piosenny.
I kiedy słońce kończyć będzie bieg swój dzienny,
Najsłodszy ranek szczęścia przypomnij świetlisty
I wieczór najsmutniejszych łez, gdy ametysty
Niebios zlewały na cię zmierzch bólem brzemienny.
I gdy dwie łzy upadną na kwiat, listy, wstążkę,
Oparłszy skroń na dłoni, otwórz cicho książkę,
A zrozumiesz, co znaczą słowa: zmierzch, żal, smutki.
I gdy podniesiesz czoło po zadumie długiej,
Zaznacz tę stronę modrym kwiatem niezabudki
I nigdy już nie czytaj jej w życiu raz drugi.
W której ogród odbija się i błękit czysty,
Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy,
Wstążkę i mandolinę, instrument piosenny.
I kiedy słońce kończyć będzie bieg swój dzienny,
Najsłodszy ranek szczęścia przypomnij świetlisty
I wieczór najsmutniejszych łez, gdy ametysty
Niebios zlewały na cię zmierzch bólem brzemienny.
I gdy dwie łzy upadną na kwiat, listy, wstążkę,
Oparłszy skroń na dłoni, otwórz cicho książkę,
A zrozumiesz, co znaczą słowa: zmierzch, żal, smutki.
I gdy podniesiesz czoło po zadumie długiej,
Zaznacz tę stronę modrym kwiatem niezabudki
I nigdy już nie czytaj jej w życiu raz drugi.
Leopold Staff, „Jak wiersze czytać”
poniedziałek, 21 lutego 2011
Post drugi...
Od najmłodszych lat , jak już wspomniałam przyciągało mnie do siebie słowo pisane.
Niejednokrotnie siedząc w swoim pokoju ( na szczęście, posiadałam swój własny azyl - spokój i oazę , co bardzo doceniałam ) zatapiałam się w lekturze i wykraczałam poza czas i i wymiar . Niejednokrotnie , rodzice wygłaszali wykład na temat oczu i szkodliwości sztucznego światła
Niejednokrotnie siedząc w swoim pokoju ( na szczęście, posiadałam swój własny azyl - spokój i oazę , co bardzo doceniałam ) zatapiałam się w lekturze i wykraczałam poza czas i i wymiar . Niejednokrotnie , rodzice wygłaszali wykład na temat oczu i szkodliwości sztucznego światła
( oczywiście nosze okulary bo jakżeby inaczej - wiem że rację mieli )
Niejednokrotnie wykraczałam znacznie poza czas wyznaczony i gasili mi światło...co mnie bardzo ale to bardzo denerwowało ( ale wiem że rację mieli ) ...
Niejednokrotnie wykraczałam znacznie poza czas wyznaczony i gasili mi światło...co mnie bardzo ale to bardzo denerwowało ( ale wiem że rację mieli ) ...
...ale tak już zostało do dzisiaj , choć czasu nieco mniej - ja dalej twierdzę zgodnie z myślą Cycero że :
" Ludzie mówią, że życie to jest to, ale ja wolę sobie poczytać"
Każdy z nas zna książkę jako pocieszycielkę w smutku, towarzyszkę w samotności, lekarkę w chorobie - to jej tryumf . - Eliza Orzeszkowa
sobota, 19 lutego 2011
Pierwszy post
Od dzieciństwa siedzę z nosem w książkach, jako dziecko z radością przeglądałam domową biblioteczkę , wyczekując chwili aż będę mogła je przeczytać.
Z początku - wiadomo - były to kolorowe bajeczki i baśnie , lecz jak tylko zaczęłam płynnie czytać : wyruszyłam na podbój szkolnej biblioteki ! Pamiętam jakie było zdziwienie bibliotekarki , gdy zbyt szybko w/g niej odnosiłam książki ...cha, cha kazała mi je streszczać i dopiero potem wydawała nowe.
No tak, taki szkolny ewenement był ze mnie, zawsze pod koniec roku dostawałam na apelu książkę z dedykacją za największa ilość wypożyczeń i była to dla mnie najwyższa nagroda ( książka oczywiście )....
Subskrybuj:
Posty (Atom)