czwartek, 22 stycznia 2015

Niewinność ...

Każde dziecko nosi w sobie Boga, 
nasze próby urobienia go przemieniają Boga w diabła.
Jest taki wspaniały włoski film w reżyserii Federico Felliniego, zatytułowany “Osiem i pół”. W jednej ze scen chrześcijański zakonnik wychodzi na wycieczkę lub piknik z grupą chłopców w wieku 8-10 lat. Idą plażą, ich opiekun zostaje z kilkoma chłopcami w tyle. Chłopcy z przodu spotykają starszą kobietę, która jest dziwką, pozdrawiają ją, na co i ona odpowiada pozdrowieniem. Pytają:
- Kim jesteś?
Na co ona odpowiada, że jest prostytutką. Nie wiedzą, co to znaczy, ale udają, że rozumieją. Jeden z chłopców wydaje się wiedzieć nieco więcej od reszty, objaśnia więc:
- Prostytutka to taka kobieta, która robi rozmaite rzeczy, jeśli się jej zapłaci.
- Czy zrobi to też dla nas, jeśli zapłacimy? – pytają.
- Czemu nie – pada odpowiedź. Zbierają pieniądze, dają jej i pytają:
- Czy zrobisz coś dla nas, jeśli zapłacimy?
- Jasne, dzieciaki. Co chcecie, abym zrobiła?
Jedyne, co im przychodzi do głowy, to prośba, aby się rozebrała. Kobieta ją spełnia. Patrzą na nią. Nigdy dotąd nie widzieli nagiej kobiety. Nie wiedzą, czego żądać jeszcze, więc proszą:
- Czy zatańczyłabyś dla nas?
- Jasne – odpowiada.
Gromadzą się wokół niej, śpiewają i klaszczą. Dziwka kręci tyłkiem i wszyscy bawią się doskonale. Dostrzega to braciszek zakonny. Przybiega i wrzeszczy na kobietę. Każe jej się ubrać, a narrator stwierdza:
- W tym momencie dzieci zostały zepsute, do tej chwili były niewinne, piękne.

Nie jest to wcale rzadki problem. Znam w Indiach pewnego dość konserwatywnego misjonarza, jezuitę. Wziął kiedyś udział w prowadzonych przeze mnie zajęciach. Pracowaliśmy nad pewnym  problemem przez ponad dwa dni, co wyraźnie sprawiało mu ból. Następnego wieczoru podszedł do mnie i powiedział:
– Wiesz, Tony, nie potrafię wyrazić, jak bardzo męczy mnie ten problem, który poruszyłeś.
– Dlaczego, Stan? – zapytałem.
– Stawia to na nowo pytanie dręczące mnie przez dwadzieścia pięć lat, straszne pytanie. Przez te lata wciąż pytałem siebie: 
Czy nie zdeprawowałem ludzi czyniąc ich chrześcijanami? ”
Anthony de Mello 
“Przebudzenie”.
 

5 komentarzy:

  1. Buziaki tylko zostawię, bo doła mam
    a w dole żadne błyskotliwe komentarze nie przychodzą mi do głowy
    :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja ta sama droga wysyłam swoje buziaki wzmocnione pozytywną energia , co by Cie z tego dola koniecznie wyciągnęły :)))
    Tule czule Juleńko :))) Trzymaj się cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, dokładnie pamiętałam ten fragment ,,Przebudzenia", ale nigdy nie zadałam sobie trudu, żeby odszukać tę scenę! Jest świetna!:)))

    Tak, myślę, że pojęcie ,,grzechu" to największy grzech... Chrześcijaństwo to taka piękna filozofia, ale cóż...kiedyś dostała się w ręce ludzi żądnych władzy i opłakane skutki tego faktu często dziś obserwujemy... Ba, na własnej skórze nawet - przynajmniej ja tak mam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakakolwiek religia z systemem nakazów i zakazów niszczy pierwotną niewinność i deprawuje. Czy wyjścia poza religijność uzdrowi czyjąkolwiek duszę?

    OdpowiedzUsuń

Witam pokrewne dusze, które trafiły do mojego świata, bardzo mi przyjemnie Was u siebie gościć... Będzie mi niezmiernie miło gdy zostawicie po swoich odwiedzinach słówko. Każdy Wasz komentarz dodaje mi skrzydeł , poprawia humor i jest dla mnie inspiracją do dalszego działania .

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

Anonimowych gości aby nie byli tacy bezosobowi proszę o podpisanie się imieniem.