Każde dziecko nosi w sobie Boga,
nasze próby urobienia go przemieniają Boga w diabła.
nasze próby urobienia go przemieniają Boga w diabła.
Jest taki wspaniały włoski film w reżyserii Federico Felliniego,
zatytułowany “Osiem i pół”. W jednej ze scen chrześcijański zakonnik
wychodzi na wycieczkę lub piknik z grupą chłopców w wieku 8-10 lat. Idą
plażą, ich opiekun zostaje z kilkoma chłopcami w tyle. Chłopcy z przodu
spotykają starszą kobietę, która jest dziwką, pozdrawiają ją, na co i
ona odpowiada pozdrowieniem. Pytają:
- Kim jesteś?
Na co ona odpowiada, że jest prostytutką. Nie wiedzą, co to
znaczy, ale udają, że rozumieją. Jeden z chłopców wydaje się wiedzieć
nieco więcej od reszty, objaśnia więc:
- Prostytutka to taka kobieta, która robi rozmaite rzeczy, jeśli się jej zapłaci.
- Czy zrobi to też dla nas, jeśli zapłacimy? – pytają.
- Czemu nie – pada odpowiedź. Zbierają pieniądze, dają jej i pytają:
- Czy zrobisz coś dla nas, jeśli zapłacimy?
- Jasne, dzieciaki. Co chcecie, abym zrobiła?
Jedyne, co im przychodzi do głowy, to prośba, aby się rozebrała.
Kobieta ją spełnia. Patrzą na nią. Nigdy dotąd nie widzieli nagiej
kobiety. Nie wiedzą, czego żądać jeszcze, więc proszą:
- Czy zatańczyłabyś dla nas?
- Jasne – odpowiada.
Gromadzą się wokół niej, śpiewają i klaszczą. Dziwka kręci
tyłkiem i wszyscy bawią się doskonale. Dostrzega to braciszek zakonny.
Przybiega i wrzeszczy na kobietę. Każe jej się ubrać, a narrator
stwierdza:
- W tym momencie dzieci zostały zepsute, do tej chwili były niewinne, piękne.
Nie jest to wcale rzadki problem. Znam w Indiach pewnego dość
konserwatywnego misjonarza, jezuitę. Wziął kiedyś udział w prowadzonych
przeze mnie zajęciach. Pracowaliśmy nad pewnym problemem przez ponad
dwa dni, co wyraźnie sprawiało mu ból. Następnego wieczoru podszedł do
mnie i powiedział:
– Wiesz, Tony, nie potrafię wyrazić, jak bardzo męczy mnie ten problem, który poruszyłeś.
– Dlaczego, Stan? – zapytałem.
– Stawia to na nowo pytanie dręczące mnie przez dwadzieścia pięć lat,
straszne pytanie. Przez te lata wciąż pytałem siebie:
Czy nie
zdeprawowałem ludzi czyniąc ich chrześcijanami? ”
Buziaki tylko zostawię, bo doła mam
OdpowiedzUsuńa w dole żadne błyskotliwe komentarze nie przychodzą mi do głowy
:*****
To ja ta sama droga wysyłam swoje buziaki wzmocnione pozytywną energia , co by Cie z tego dola koniecznie wyciągnęły :)))
OdpowiedzUsuńTule czule Juleńko :))) Trzymaj się cieplutko :)))
Ach, dokładnie pamiętałam ten fragment ,,Przebudzenia", ale nigdy nie zadałam sobie trudu, żeby odszukać tę scenę! Jest świetna!:)))
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że pojęcie ,,grzechu" to największy grzech... Chrześcijaństwo to taka piękna filozofia, ale cóż...kiedyś dostała się w ręce ludzi żądnych władzy i opłakane skutki tego faktu często dziś obserwujemy... Ba, na własnej skórze nawet - przynajmniej ja tak mam.
:*
OdpowiedzUsuńJakakolwiek religia z systemem nakazów i zakazów niszczy pierwotną niewinność i deprawuje. Czy wyjścia poza religijność uzdrowi czyjąkolwiek duszę?
OdpowiedzUsuń