poniedziałek, 5 stycznia 2015

Uzdrowić swoje życie...

To, co myślimy o sobie, staje się dla nas prawdą.
Jestem przeko­nana, że każdy, ze mną włącznie, jest całkowicie odpowiedzialny za wszystko w swoim życiu, tak najlepsze, jak i najgorsze.
Każda po­wstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
Każdy z nas tworzy swoje doświadczenia dzięki własnym myślom i uczuciom.
Myśli i wypowiedziane słowa kreują nasz los.
Sami tworzymy pewne sytuacje, a potem negujemy naszą moc, obwi­niając za własną frustrację innych ludzi.
Nie ma osoby, miejsca lub rzeczy, które miałyby władzę nad nami, ponieważ tylko MY tworzymy myśli w naszym umyśle.
Tworzymy nasze doświadczenia, naszą rzeczy­wistość i wszystko, co się z tym wiąże. Jeśli w naszych umysłach stwo­rzymy pokój, harmonię i równowagę, znajdziemy je również w życiu.
Które z tych stwierdzeń jest typowe dla was?
„Ludzie zawsze się mnie czepiają”.
„Wszyscy są zawsze pomocni”.

Każde z tych przekonań będzie tworzyć całkowicie odmienne do­świadczenia.
To, co sądzimy o sobie i życiu, staje się dla nas prawdą.
Wszechświat zawsze wspiera każdą myśl, którą zechcemy po­myśleć i w którą zechcemy uwierzyć.
Mówiąc inaczej, nasza podświadomość akceptuje wszystko, co wybierzemy budując nasze przekonania. To znaczy, że to, w co wierzę myśląc o sobie i życiu, staje się dla mnie prawdą. Wybrane przez ciebie myśli o sobie i życiu stają się prawdą dla ciebie. Nie jesteśmy niczym ograniczeni w naszym myśleniu.
Skoro już to wiemy, całkiem sensowny staje się wybór stwierdze­nia: „Wszyscy są zawsze pomocni”, zamiast: „Ludzie zawsze się mnie czepiają”.

Wszechobecna Moc nigdy nas nie osądza ani nie krytykuje.
Ona nas akceptuje takimi, jakimi jesteśmy, sprawiając, że ży­wione przez nas przekonania odzwierciedlają się w naszym życiu.
Jeśli chcę sądzić, że życie jest puste i nikt mnie nie kocha, na pewno potwierdzi się to w moim życiu.
Ale jeśli zechcę odrzucić to przekonanie i powiem sobie: „Miłość jest wszędzie, kocham i jestem godny miłości”, będę trwał przy tej myśli i powtarzał ją wielokrotnie, to stanic się ona dla mnie prawdą.
I oto kochający ludzie pojawią się w moim życiu; ci, którzy już w nim są, będą dla mnie jeszcze milsi, a i mnie przyjdzie łatwo wyrażać pozytywne uczucia wobec innych.
Większość z nas ma nierozsądne wyobrażenie o tym, kim jeste­śmy, i bardzo wiele sztywnych zasad określających, jak żyć.

Kiedy jesteśmy mali, uczymy się stosunku do siebie i do życia obserwując dorosłych wokół nas.
W ten sposób uczymy się, co myśleć o nas samych i naszym świe­cie.
Zatem, jeśli przebywamy w otoczeniu ludzi bardzo nieszczęśli­wych, przerażonych, pełnych poczucia winy lub złości, uczymy się wielu negatywnych rzeczy o sobie i otaczającym nas świecie.
„Nigdy niczego nie robię dobrze”. „To moja wina”. „Jeśli się złoszczę, jestem złym człowiekiem”.
Takie przekonania tworzą życie pełne frustracji.
Kiedy dorastamy, mamy tendencję do odtwarzania emocjonalne­go klimatu domu naszego dzieciństwa.   
Nie jest to ani dobre, ani złe, prawidłowe czy niewłaściwe; to jest klimat, w którym czujemy się „u siebie”. Mamy również tendencję do odtwarzania w naszych osobistych związkach tych samych modeli stosunków, jakie łączyły nas z matką czy ojcem, lub też ich wzajemnych relacji. Zastanówcie się, jak często stwier­dzaliście, że wasz partner czy szef był „taki jak” wasza matka lub ojciec.
Sami też traktujemy siebie podobnie jak traktowali nas rodzice. Narzekamy i karzemy się w ten sam sposób. Jeśli się wsłuchasz, możesz niemalże usłyszeć te same słowa. Kochamy i zachęcamy siebie w ten sam sposób, w jaki nas kochano i dopingowano, kiedy byliśmy dziećmi.
„Ty nigdy nie robisz niczego prawidłowo”. „To wszystko twoja wina”. Jak często mówiliście do siebie w ten sposób? „Jesteś cudowny”. „Kocham cię”. Jak często to sobie powtarzacie?
Mimo wszystko nie winiłabym za to naszych rodziców.
Wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar, które prawdopodobnie przeka­zały nam całą swoją wiedzę.
Jeśli wasza matka lub ojciec nie wiedzie­li, jak kochać siebie, nie mogli nauczyć was tej miłości. Mogli was nauczyć tylko tego, co sami otrzymali w dzieciństwie. Jeśli chcecie lepiej zrozumieć swoich rodziców, poproście ich, aby opowiedzieli wam o swoim dzieciństwie. Jeśli posłuchacie ich uważnie, dowiecie się, skąd wzięły się ich własne lęki i sztywne reguły postępowania. Ci ludzie, którzy obarczyli was tym całym „bagażem”, byli tak samo przerażeni i zalęknieni jak wy.

Nasz system przekonań kształtuje się we wczesnym dzieciń­stwie, a potem idziemy przez życie tworząc doświadczenia tak, by do nich pasowały. Spójrzcie w przeszłość, a z pewnością dostrzeżecie, jak często powtarzało się w waszym życiu to samo doświad­czenie. Sądzę, że tworzyliście te doświadczenia tyle razy, ponie­waż odzwierciedlały wasze wyobrażenia o sobie. W gruncie rze­czy nie ma większego znaczenia, jak długo borykamy się z jakimś problemem, jak bardzo jest dla nas uciążliwy czy też jak bardzo utrudnia nam życie.
Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.
Wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce w waszym życiu aż do chwili obecnej, zaistniały dzięki waszym myślom i przekonaniom powstałym w przeszłości.
Były skutkiem myśli i słów używanych wczoraj, w ubiegłym tygodniu, minionym miesiącu, w zeszłym roku, dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat temu, w zależ­ności od waszego wieku.
A jednak to już przeszłość.
Była i minęła.
Obecnie liczy się tylko to, co chcesz myśleć, mówić i w co chcesz wierzyć właśnie teraz. Te myśli i słowa tworzą twoją przyszłość. Twoja moc manifestuje się w chwili obecnej i kształtuje doświadczenia jutra, następnego tygo­dnia, przyszłego miesiąca i roku.
Obserwuj myśl powstającą w tej właśnie chwili. Czy jest ona pozytywna, czy negatywna? Czy chcesz, aby ta myśl była twórczym elementem twojej przyszłości? Zastanów się nad tym i bądź tego świadomy.

 Jedyną rzeczą, z którą mamy zawsze do czynienia – jest myśl – ta zaś może być zmieniona.
Nie ma znaczenia, na czym polega twój problem: nasze doświad­czenia są zewnętrznym skutkiem wewnętrznych myśli.
Nawet niena­wiść do siebie polega tylko na nienawidzeniu swoich myśli o sobie.
Myślisz: „Jestem złym człowiekiem”. 
Ta myśl wywołuje uczucie, które umacnia się w tobie. Inni zaczynają dostrzegać to w Tobie.
Nie tworząc takiej myśli, nie wytworzysz też uczucia.
A przecież myśli mogą być zmienione.
Zmień więc tę myśl, a zmieni się także uczucie.
To ukazuje nam, skąd się biorą nasze przekonania. Ale niech nie będzie to usprawiedliwieniem dla naszego trwania w bólu. Przeszłość nie ma już władzy nad nami. Nie ma znaczenia, jak długo żyliście według negatywnego wzorca. Macie moc zmienić to w chwili obec­nej. Jak cudownie jest sobie to uzmysłowić! W tej chwili stajemy się wolni!
Jakkolwiek by to brzmiało, rzeczywiście my dokonujemy wyboru naszych myśli.


Możemy przyzwyczaić się do pewnej powtarzanej myśli tak, iż nie wydaje nam się, że to my sami wybraliśmy tę myśl. Ale naprawdę to my dokonaliśmy jej wyboru. Możemy też zrezygnować z tworzenia pewnych myśli. zastanów się, jak często nie chciałeś myśleć o sobie pozytywnie. Możesz zatem także zrezygnować z negatywnego myślenia o sobie. Wydaje mi się, że wszyscy na tej ziemi, których znam lub z którymi pracowałam, w mniejszym lub większym stopniu przepełnieni są niechęcią do siebie i poczuciem winy. Im większe jest nasilenie tych niedobrych uczuć, tym gorzej wiedzie się nam w życiu. I odwrotnie. Im mniej niechęci i poczucia winy, tym więcej powodzenia nas spotyka we wszystkich dziedzinach życia.
Najgłębszym przekonaniem każdego, z kim pracowałam, było zawsze: „Nie jestem dość dobry”.
Dodajmy do tego: „I nie robię wystarczająco dużo” lub: „Nie zasługuję na to”. A czy z tobą nie jest tak samo? Czy nie mówisz, nie zakładasz z góry, nie czujesz, że „nie jesteś dość dobry”? Ale dla kogo? W odniesieniu do czyich wymagań?
Jeśli to przekonanie jest w nas bardzo silne, to w jaki sposób możemy stworzyć życie oparte na miłości, radości, dobrym samopoczuciu i zdro­wiu? Twoje podstawowe, podświadome przekonanie będzie się zawsze temu w jakiś sposób przeciwstawiać. Nigdy nie osiągniesz tego, ponie­waż zawsze coś będzie ci stawało na przeszkodzie.
Dochodzę do wniosku, że noszone w sobie urazy, samokrytycyzm, poczucie winy i lęk powodują o wiele więcej problemów niż co­kolwiek innego.

 Gdy ludzie przychodzą do mnie z problemem, nie zwracam uwagi na to, co to jest – nadwerężone zdrowie, brak pieniędzy, niesatys­fakcjonujące związki, zahamowania w normalnej aktywności – kon­centruję się na jednej sprawie, którą jest MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.
Sądzę, że kiedy rzeczywiście kochamy i AKCEPTUJEMY SIEBIE TAKIMI, JAKIMI JESTEŚMY, wszystko w życiu udaje się. To tak, jakby dookoła wydarzały się małe cuda. Zdrowie jest lepsze, otrzy­mujemy więcej pieniędzy, związki emocjonalne są bardziej war­tościowe, zaczynamy działać twórczo. I to wszystko dzieje się bez większego wysiłku z naszej strony.
Kochanie i aprobowanie samego siebie, tworzenie wokół siebie klimatu zaufania, bezpieczeństwa i akceptacji sprawia, że umysł staje się uporządkowany, kreuje lepsze związki międzyludzkie, daje moż­ność otrzymania lepszej pracy, mieszkania, a nawet wpływa korzyst­nie na wygląd zewnętrzny. Ludzie, którzy potrafią kochać samych siebie, nie czynią sobie i innym niczego złego.

Samoaprobata i samoakceptacja to podstawowy klucz do pozytyw­nych zmian w każdej dziedzinie naszego życia.

Kochanie siebie, według mnie, zaczyna się od niekrytykowania siebie z byle powodu. Nadmierny krytycyzm więzi nas akurat w tym wzorcu, który staramy się zmienić. Zrozumienie samego siebie i właściwe obchodzenie się z własną osobą umożliwia nam zmianę tego wzorca. Pamiętajcie, że proces krytykowania siebie trwał latami i nie dawał żadnych rezultatów. Spróbujcie zaakceptować siebie, a zobaczycie, co będzie się działo.

Louise L. Hay – Możesz uzdrowić swoje życie

Richard Avedon


18 komentarzy:

  1. Czytałam już wczoraj, ale musiałam trochę strawić, bo tu jest tak bogata treść, że nie sposób ogarnąć wszystkiego i do wszystkiego się odnieść.

    Myśli...
    To źródło dobra i zła...
    Stosunkowo niedawne moje odkrycie to doznania. I tych chciałabym mieć jak najwięcej, jednak bez myśli się nie da żyć. A w związku z myślami mam takie odkrycie, że tych negatywnych jest niestety więcej niż skłonna byłabym się przyznać sama przed sobą. :( Odkryłam to, bo zwolniłam i zaczęłam obserwować swój umysł. A tam...! Co chwilę jakaś żaba. Trochę mnie to przestraszyło, ale uspokoił mnie de Mello, który twierdzi, że to normalne. Nie trzeba tylko pozwolić się tym myślom omotać.

    Pięknie dobrałaś zdjęcie. Bardzo trafne. To ono tkwi przed moimi oczami jako esencja tego artykułu. :)

    Fajnie, że wróciłaś. Zaglądałam i czekałam...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie długaśny fragment ale wszystko wydało mi sie tak istotne że szkoda mi było cos pominąć....i od razu widać " co mnie boli" :))))))))
      Mam podobnie często przeczytam ale nie potrafię od razu skomentować, muszę pomyśleć...i dopiero wtedy wracam :)

      Myśli , myśli rozrzucone...aż strach co nam się w tych naszych łebkach kotłuje...dopiero obserwując spokojnie zaczynamy to widzieć...ile w nas lęku ( mówiłyśmy już o tym ) poczucia winy, samokrytycyzmu i innych negatywów zaśmiecających umysł - to przerażające...naprawdę cały świat jest szalony i jak ma się dobrze dziać skoro my ludziska chodzimy z taką bombą z opóźnionym zapłonem w głowach ?:) "Ludzie, którzy potrafią kochać samych siebie, nie czynią sobie i innym niczego złego." - cały czas to powtarzam , "Samoaprobata i samoakceptacja to podstawowy klucz do pozytyw­nych zmian w każdej dziedzinie naszego życia." - i do tego zmierzam - to jest mój cel :)))

      Dziękuję kochana Emmo za pamięć, wiele to dla mnie znaczy :))) ja w te wolne dni bardzo rzadko włączałam komputer

      Pozdrawiam cieplutko

      ps. zdjęcie mnie zachwyciło od pierwszego spojrzenia :)))

      Usuń
    2. Dla mnie też wiele znaczy, choć czasem mi głupio się do tego przyznać ;-))
      Te Twoje dwa zdania muszę dobrze zapamiętać. Już miałam dobrze, już byłam blisko, ale jak się lepiej przyjrzałam, to mina mi zrzedła ;(
      I chyba trzeba tak robić, jak ta kobieta na zdjęciu: przeskakiwać nad kałużą, nie taplać się w niej, nie zatrzymywać dłużej, tylko zostawiać za sobą.

      Usuń
    3. To miłe uczucie dzielić się swymi przemyśleniami, rozterkami i radościami -być "słyszanym" , akceptowanym , po prostu widzieć ze się nie jest samemu w tych różnych swoich "wariacjach" nie tylko muzycznych :))))

      Raz z górki , raz pod górkę...a żaby sobie kumkają i nam w tym towarzyszą - i masz rację jak najmniej taplać się w bajorku i hop przeskakiwać a pewnego pięknego dnia zauważymy że już ich nie słychać, że zostały gdzieś za nami ...:)))

      Usuń
    4. Technika wypuszczania się kłania. Doskonalę ją, bo działa. :)

      Usuń
    5. To super że działa :)))) ale...czy możesz mi ją przybliżyć...bo obawiam się że nie załapałam ?:)))

      Usuń
    6. O, dziś dopiero się cofnęłam i przeczytałam. :)
      Może mało precyzyjnie się wyraziłam, ale chodziło mi o to, że mistycy jak de Mello i mistrzowie zen mówią, że lepiej się nie koncentrować na ,,żabie", którą się odkryje - nawet tej w sobie samym. Im dłużej się koncentrujesz, tym bardziej się do niej przywiązujesz, a tym samym ona jakoś rezonuje z Twoją wewnętrzną przestrzenią, zagarnia dla siebie coraz więcej miejsca i utrwala swoje istnienie w Tobie. Jeśli się na niej nie skupiasz, to automatycznie ją wypuszczasz. Reasumując: trzeba umieć sobie wybaczyć i iść dalej. Niby proste...;-)

      Usuń
    7. O tak zgadzam się w całości...znam to - gdy za bardzo koncentrujemy się na naszych słabościach, one przybierają na sile a my się zatracamy...wystarczy być uważnym i je widzieć , być ich świadomym lecz nie rozczulać się nad tym...wybaczanie jest oczyszczające...to droga do akceptacji i miłości...
      Dziękuję Emmo za Twe cenne spostrzeżenia:)
      Pozdrawiam cieplutko :)))

      Usuń
  2. Mam tę książkę u siebie na półce.
    Czasem do niej zaglądam , żeby sobie przypomnieć..
    Pięknego dnia:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Louise L. Hay bardzo ładnie opisała zależności kierujące naszym życiem ...niektóre fragmenty jak np. ten sa dla mnie bardzo ważne , cieszę się ze i Ty masz ta książkę :)

      Dużo słońca ogrzewającego serce i pozytywnych myśli :)

      Usuń
  3. Nie ma to, jak pozytywnie się programować. Wszystko jest w naszych głowach, tylko musimy nauczyć się tym sterować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te nasze głowy , sa bardzo oporne i wymagają dużo cierpliwości ale pozytywny efekt wart każdego wysiłku...

      Usuń
  4. wszechśwat wspiera nasze mysli, wylapuje ale we wszechświecie ponoć są różne energie..więc chyba najcudniej jest się skupić na energii miłości:):Niech płynie. a DOBRO niech rozsiewa swą moc, jakkolwiek to górnolotnie może brzmi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość prawdziwa jest uniwersalnym lekiem...energia miłości...pięknie to brzmi...to prawdziwie magiczne uczucie o wielkiej MOCY ;) W miłości nie ma miejsca na krytyczne myśli, osądy ...energia miłości...niechaj płynie ...
      ps. to mi przypomina pewien fragment nauk Osho ...zamieszczę go w kolejnym poście...dziękuję i pozdrawiam ciepło i słonecznie :)

      Usuń
    2. miłośc jest w nas.....kiedyś zajrzałąm do książek Osho ale jakos On mnie nie wciągnął...ale janważniejsze aby każdy przyciągnął miłośc do siebie i miłośc oddawał:) Niech płynie.....tyle jest technik , sposobów na uwalnianie siebie, na odkrywanie siebie....kochać niby to tak prosto....

      Usuń
    3. Nie biorę wszystkich jego słów bezkrytycznie , lubię wybrane fragmenty wykładów...intuicyjnie biorę dla siebie to co do mnie przemawia :)

      'Miłość jest wtedy, gdy poznasz swoje wewnętrzne niebo'
      'Wszystko, co robisz, rób z miłością. Nawet kiedy jesz, jedz z miłością, przeżuwaj jedzenie z uczuciem. Gdy bierzesz prysznic, obdarz miłością i wdzięcznością spływającą po tobie wodę, głęboko ją szanuj - ponieważ świętość jest wszędzie i wszystko jest święte. Gdy raz poczujesz, że wszystko jest niezwykłe, nigdy nie zabraknie ci miłości, ponieważ będziesz ją otrzymywał od całego świata. '

      Usuń
  5. Myślmy więc pozytywnie i kreujmy naszą rzeczywistość
    Uściski Dalijo :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest Julijko ...co sobie zmajstrujemy to będziemy mieli :)))
      Buziak dla Cię :)))))))))))))

      Usuń

Witam pokrewne dusze, które trafiły do mojego świata, bardzo mi przyjemnie Was u siebie gościć... Będzie mi niezmiernie miło gdy zostawicie po swoich odwiedzinach słówko. Każdy Wasz komentarz dodaje mi skrzydeł , poprawia humor i jest dla mnie inspiracją do dalszego działania .

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

Anonimowych gości aby nie byli tacy bezosobowi proszę o podpisanie się imieniem.